Hejka! Jest sprawa szkraby wbijajcie tutaj --------> https://www.youtube.com/channel/UCXJe-dqr6QYqPgjStWTpzCw jest to kanał mojej koleżanki i dziewczyna ma ogromny talent, jednak nie dawno zaczęła tą "działalność", więc zajrzyj, zostaw suba i łapkę w górę.
Dziękuje.
Pozdrawiam.
Mała malinka. ♥
Krystian Górski
Łączna liczba wyświetleń
niedziela, 16 lipca 2017
czwartek, 13 lipca 2017
1.7.
_ No wyobraź sobie, mój drogi. - Głos zabrał Mazur - Iż ten kot jest rasowy i żądają za niego 10 koła. - Dokończył Olgierd.
Pazio spojrzał na nas jak na kretynów dosłownie.
- I co szukamy kota? - Widać było, że Adama bawi ta cała sytuacja.
- Tak. - Odparłem.
- Dobra to ja przejże monitoring. - Rzekł technik z zakresu przestępstw komputerowych.
Wraz z moim partnerem z pracy poszliśmy do swojego pokoju.
- Jak córka? - Zacząłem rozmowę.
- Dobrze, mieszka u dziadków i chodzi do Polsko - Angielskiej szkoły. A jak z siostrą?- Spojrzał na mnie.
- Przyjechali po nią rodzice, pogodzili się i pojechała do domu, a ja będę wujkiem. - Oświadczyłem z dumą w głosie.
- No to gratulacje. - Powiedział mój kolega.
- Dziękuje, przekażę. - Odparłem, a w pokoju zjawił się Dobosz.
- Słuchajcie znaleźli jakiś porzucony samochód pod miastem. - Oznajmił Stefan.
- No to jedziemy. - Rzekł Olo i ruszyliśmy.
I właśnie w ten sposób, sprawa kota, została przyćmiona dużo poważniejszą sprawą. Gdy dojechaliśmy na miejsce był już tam Janek, a naszym oczom ukazało się czarne BMW, bez tablic rejestracyjnych czego w sumie można się było spodziewać. Zaczęliśmy przeszukanie.
- Ile tu guzików, przycisków i innych bajerów, człowiek nawet nie wie do czego i po co to wszystko. - Powiedział Mazur, dotykając przycisków, oczywiście był w rękawiczkach.
- Nowoczesna technologia. - Powiedziałem pół żartem, pół serio.
Olgierd spojrzał na mnie.
- Jedziemy? - Zapytałem.
- Poczekaj chyba coś mam. - Odparł mój partner z patrolu, po czym wyciągnął spod fotela pasażera paragon.
- O a co to? - Spytałem.
- Jakiś paragon ze stacji benzynowej, ty jeśli płacili kartą możemy ich namierzyć. - Rzekł.
- To wyśle zdjęcie tego Adasiowi. - Właśnie wtedy zadzwonił wspomniany Adam, chwilę pogadali z Olem. Potem wysłałem zdjęcie i Mazur powiedział, że musimy jechać na bazę. Udaliśmy się tam i od razu wezwał nas do siebie Zarębski. W gabinecie naszego szefa był już White z Polskiego oddziału D.E.A.
- Słuchajcie mamy już plan jak ich podejść. - Odezwał się szef.
- No słuchamy. - Odezwał się Olo.
- Zadzwonię do nich, podam się za tego całego Wolfa i umówię się na spotkanie i właśnie wtedy ich zgarniemy. - świadczył Frank.
- Ale ty wiesz, że to niebezpieczne. - Odezwał się Olgierd.
- Dlatego ty wy będziecie moimi ochroniarzami. - Oznajmił White.
- A co szef na to? - Chciałem poznać opinię starego.
- Jedźcie. - Powiedział.
Frank wyjął telefon i zadzwonił do bossa rosyjskiej mafii Alexego, szybko umówił się z nim na spotkanie, które miało być za dwie godziny. Dlatego też zaczęliśmy przygotowanie.
*2 godziny później*
Byliśmy już w opuszczonej fabryce na obrzeżach miasta, gdzie miało dość do transakcji. Po chwili wjechało do niego czarne, sportowe Audi i wysiadł z niego Alexej i jego ochroniarze. Po czym jeden z nich wyjął z bagażnika walizkę, w której domyśliłem się, że są narkotyki. Po czym rzucił walizkę na beton, pod nogi Franka, White uczynił to samo. W tym momencie weszliśmy do akcji, niestety uprowadzili Franka. Jednak udało się zatrzymać jednego z nich. Zabraliśmy go na bazę. A Franka znaleźliśmy kilka ulic dalej, żywego, miał tylko zwichniętą rękę.
*30 minut później*
*Olgierd*
Stałem z Frankiem i przypatrywałem się jak Górski przesłuchuje tego całego Dimę. Jednak ten był nieugięty. Podczas przesłuchania moja była żona mieszkająca obecnie w Anglii dzwoniła do mnie ale odrzucałem połączenia.
- Kto dzwoni? - Zapytał White.
- Moja była żona. - Odpowiedziałem.
- Nie odbierzesz? - Spytał i znowu odezwał się mój telefon, w końcu wyszedłem z pokoju i odebrałem.
- No w końcu. - Usłyszałem głos byłej żony.
- O co Ci chodzi? - Zapytałem - W pracy jestem. - Dodałem.
- Słuchaj Zośka nie wróciła do domu i dziadkowie się o nią martwią. - Oświadczyła.
- Uspokój się. Może gdzieś wyszła z koleżankami. - Starałem się uspokoić kobietę.
- Jak mam być spokojna, skoro nie odbiera telefonów? - Zapytała.
- Zajmę się tym. 0- Powiedziałem i się rozłączyłem, a po chwili podszedł do mnie Krystian.
- Co jest Stary? - Zapytał Górski.
- Dzwoniła moja była żona, Zośka nie wróciła ze szkoły i nie odbiera telefonu. - Odparłem.
- To idziemy do starego. - Oświadczył Krystian...
No cześć, hej, siemka, elo! A kto tu pisze? Tak to ja Mała malinka wróciła. Troszkę mnie nie było, za co przepraszam.
Pytanka.
1. Gdzie jest Zosia?
2. Czy to ma powiązanie z Alexem?
Pozdrawiam.
Mała malinka. ♥
Pazio spojrzał na nas jak na kretynów dosłownie.
- I co szukamy kota? - Widać było, że Adama bawi ta cała sytuacja.
- Tak. - Odparłem.
- Dobra to ja przejże monitoring. - Rzekł technik z zakresu przestępstw komputerowych.
Wraz z moim partnerem z pracy poszliśmy do swojego pokoju.
- Jak córka? - Zacząłem rozmowę.
- Dobrze, mieszka u dziadków i chodzi do Polsko - Angielskiej szkoły. A jak z siostrą?- Spojrzał na mnie.
- Przyjechali po nią rodzice, pogodzili się i pojechała do domu, a ja będę wujkiem. - Oświadczyłem z dumą w głosie.
- No to gratulacje. - Powiedział mój kolega.
- Dziękuje, przekażę. - Odparłem, a w pokoju zjawił się Dobosz.
- Słuchajcie znaleźli jakiś porzucony samochód pod miastem. - Oznajmił Stefan.
- No to jedziemy. - Rzekł Olo i ruszyliśmy.
I właśnie w ten sposób, sprawa kota, została przyćmiona dużo poważniejszą sprawą. Gdy dojechaliśmy na miejsce był już tam Janek, a naszym oczom ukazało się czarne BMW, bez tablic rejestracyjnych czego w sumie można się było spodziewać. Zaczęliśmy przeszukanie.
- Ile tu guzików, przycisków i innych bajerów, człowiek nawet nie wie do czego i po co to wszystko. - Powiedział Mazur, dotykając przycisków, oczywiście był w rękawiczkach.
- Nowoczesna technologia. - Powiedziałem pół żartem, pół serio.
Olgierd spojrzał na mnie.
- Jedziemy? - Zapytałem.
- Poczekaj chyba coś mam. - Odparł mój partner z patrolu, po czym wyciągnął spod fotela pasażera paragon.
- O a co to? - Spytałem.
- Jakiś paragon ze stacji benzynowej, ty jeśli płacili kartą możemy ich namierzyć. - Rzekł.
- To wyśle zdjęcie tego Adasiowi. - Właśnie wtedy zadzwonił wspomniany Adam, chwilę pogadali z Olem. Potem wysłałem zdjęcie i Mazur powiedział, że musimy jechać na bazę. Udaliśmy się tam i od razu wezwał nas do siebie Zarębski. W gabinecie naszego szefa był już White z Polskiego oddziału D.E.A.
- Słuchajcie mamy już plan jak ich podejść. - Odezwał się szef.
- No słuchamy. - Odezwał się Olo.
- Zadzwonię do nich, podam się za tego całego Wolfa i umówię się na spotkanie i właśnie wtedy ich zgarniemy. - świadczył Frank.
- Ale ty wiesz, że to niebezpieczne. - Odezwał się Olgierd.
- Dlatego ty wy będziecie moimi ochroniarzami. - Oznajmił White.
- A co szef na to? - Chciałem poznać opinię starego.
- Jedźcie. - Powiedział.
Frank wyjął telefon i zadzwonił do bossa rosyjskiej mafii Alexego, szybko umówił się z nim na spotkanie, które miało być za dwie godziny. Dlatego też zaczęliśmy przygotowanie.
*2 godziny później*
Byliśmy już w opuszczonej fabryce na obrzeżach miasta, gdzie miało dość do transakcji. Po chwili wjechało do niego czarne, sportowe Audi i wysiadł z niego Alexej i jego ochroniarze. Po czym jeden z nich wyjął z bagażnika walizkę, w której domyśliłem się, że są narkotyki. Po czym rzucił walizkę na beton, pod nogi Franka, White uczynił to samo. W tym momencie weszliśmy do akcji, niestety uprowadzili Franka. Jednak udało się zatrzymać jednego z nich. Zabraliśmy go na bazę. A Franka znaleźliśmy kilka ulic dalej, żywego, miał tylko zwichniętą rękę.
*30 minut później*
*Olgierd*
Stałem z Frankiem i przypatrywałem się jak Górski przesłuchuje tego całego Dimę. Jednak ten był nieugięty. Podczas przesłuchania moja była żona mieszkająca obecnie w Anglii dzwoniła do mnie ale odrzucałem połączenia.
- Kto dzwoni? - Zapytał White.
- Moja była żona. - Odpowiedziałem.
- Nie odbierzesz? - Spytał i znowu odezwał się mój telefon, w końcu wyszedłem z pokoju i odebrałem.
- No w końcu. - Usłyszałem głos byłej żony.
- O co Ci chodzi? - Zapytałem - W pracy jestem. - Dodałem.
- Słuchaj Zośka nie wróciła do domu i dziadkowie się o nią martwią. - Oświadczyła.
- Uspokój się. Może gdzieś wyszła z koleżankami. - Starałem się uspokoić kobietę.
- Jak mam być spokojna, skoro nie odbiera telefonów? - Zapytała.
- Zajmę się tym. 0- Powiedziałem i się rozłączyłem, a po chwili podszedł do mnie Krystian.
- Co jest Stary? - Zapytał Górski.
- Dzwoniła moja była żona, Zośka nie wróciła ze szkoły i nie odbiera telefonu. - Odparłem.
- To idziemy do starego. - Oświadczył Krystian...
No cześć, hej, siemka, elo! A kto tu pisze? Tak to ja Mała malinka wróciła. Troszkę mnie nie było, za co przepraszam.
Pytanka.
1. Gdzie jest Zosia?
2. Czy to ma powiązanie z Alexem?
Pozdrawiam.
Mała malinka. ♥
niedziela, 7 maja 2017
1.6.
*Krystian*
- Słuchajcie jest sprawa. - Do pokoju wszedł podinspektor.
- Co się stało? - Spytał Olo.
- Skradziono kota. - Rzekł podinspektor.
- No nie. I my mamy zajmować się tym? - Naburmuszył się Olgierd.
- Tak. Ten kot to ukochane zwierzę wnuczki mojej sąsiadki. - Rzekł szef.
- Tu macie adres. - Dodał i podał Olgierdowi niewielką, żółtą karteczkę z adresem.
- Dobra jedziemy tam. - Rzekł Olgierd.
*5 minut póniej*
- Stary uspokuj się. - Powiedziałem do kolegi z pracy.
- Ale to jest śmieszne, zamiast łapać złodziei i tak dalej jeździemy do sprawy zaginionego kota. - Odparł Olo.
Po 10 minutach byliśmy na miejscu, gdzie przywitała nas starsza pani z na oko dziesięcioletnią wnuczką.
- Dzień dobry. Asp. sztab. Olgierd Mazur i St. asp. Krystian Górski. - Przedstawił nas Olgierd.
- Dzień dobry. Franciszka Kucharczyk, a to moja wnuczka Nadia. - Powiedziała starsza kobieta.
- Co się stało? - Spytałem.
- Pusia nie wróciła. - Odezwała się dziewczynka.
- Może chodzi gdzieś swoimi ścieżkami i zaraz wróci. Koty zwykle tak robią.- Powiedziałem.
- Ale Pusia zawsze wracała o 15:00 a już 17:00. - Rzekła ze łzami w oczach, było mi jej szkoda. Też kiedyś jak byłem mały miałem kota - Filemona.
- Proszę pani...to nie sprawa dla policji-rzekł oburzony Olgierd.
- Olo uspokój się... Więcej empatii. - Zwróciłem się do kolegi z pracy.
-Jak wyglądała pusia? - Dodałem.
- Jest cała biała, a na głowie ma czarną łatkę. - Rzekła dziewczynka.
- Postaramy się ją znaleźć. - Powiedziałem.
- Dziękuje. - Uśmiechnęła się.
Pożegnaliśmy się. Zeszliśmy na dół i weszliśmy do samochodu.
- Stary czy ty jaja sobie robisz? - Spytał Olgierd.
-Nie.- Spojrzałem na kolegę.
- Szukasz zaginionego kota. - Rzekł Olgierd z nutką ironi.
-Patrz tam na drzewie-wskazałem palcem-to chyba zguba.
- No to są jakieś jaja. - Rzekł Olgierd.
- Tak czy owak musimy ją zciągnąć z tego drzewa. - Rzekłem.
- No ciekawe jak, ja w małpę nie będę się bawić. - Powiedział Olo.
-Czyli wypadło na mnie-wysiadłem z samochodu i zacząłem kombinować.
Szybko weszłem na drzewo.
- No chodź tu Pusia. - Wzięłem kota na ręce i zeszłem.
Podeszłem do klatki w której mieszkała kobieta i weszłem.
Udałem się do mieszkania kobiety i zapukałem.
Kobieta otworzyła po czym powiedziała
-To nie jest Pusia.
Postawiłem kota na podłogę. Ten szybko uciekł.
Nagle zadzwonił telefon kobiety.
Gdy przestała rozmawiać po jej policzkach spłynęły łzy.
- Co się stało? - Spytałem zaniepokojony.
-Ktoś rząda 10 000 za moją Pusię
- Ile? - Wytrzeszczyłem oczy. 10 baniek za kota.-10 000zł. Co ja zrobię? Mam marną emeryturę.-Powiedziała kobieta. I właśnie w taki sposób od prostego zgłoszenia do zaginięcia kota pojawia się grubsza sprawa. Zawołałem Olgierda z okna które znajdowało się na klatce schodowej.
- Co jest? - Spytał Olo.
- Ktoś dzwonił i rządal 10 baniek za kota.
- Co? - Olo wytrzeszczył oczy.-A ty chciałeś odpuścić.-pouczyłem go
- Dobra, było minęło. - Odezwał się, a w pokoju zjawiła się Nadia.
- Babciu co się stało? - Spytała.
- Ktoś rząda 10 00 za Pusię. - Rzekła starsza pani.
- No tak Pusia to kot perski. Mamy jej rodowód. - Rzekła Nadia.
- A możesz go przynieść? - Spytał Olgierd.
- Pewnie. - Dziewczynka zginkęła za drzwiami, po chwili wróciła z biał ą teczką i dała ją Krystianowi.
Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy na komendę.
- Powiem Ci stary, że troche mi głupio. - Powiedział Olgierd.
- Szczerze? To ja też nie wziąłem tego na poważnie.
*20 minut póniej*
_ Cześć Adaś sprawa jest. - Weszliśmy do pokoju Adama.
- O co chodzi? - Spytał Adam, biorąc łyk kawy.
- O kota. - Rzekł Olgierd.
- Co? - Adam zakrztusił się czarnym płynem...
No hej skarby. Na początku chce was przeprosić za to, że czekaliście na to blisko miesiąc. Niedtety szkoła i nauka skutecznie mnie zatrzymała. Te opko pisałam z Kornelią, dziękuje za pomoc.
Pytanka.
1. Co z kotem?
2. Co się wydarzy w pierwszej sprawie?
Pozdrawiam.
Mała malinka. ♥
- Słuchajcie jest sprawa. - Do pokoju wszedł podinspektor.
- Co się stało? - Spytał Olo.
- Skradziono kota. - Rzekł podinspektor.
- No nie. I my mamy zajmować się tym? - Naburmuszył się Olgierd.
- Tak. Ten kot to ukochane zwierzę wnuczki mojej sąsiadki. - Rzekł szef.
- Tu macie adres. - Dodał i podał Olgierdowi niewielką, żółtą karteczkę z adresem.
- Dobra jedziemy tam. - Rzekł Olgierd.
*5 minut póniej*
- Stary uspokuj się. - Powiedziałem do kolegi z pracy.
- Ale to jest śmieszne, zamiast łapać złodziei i tak dalej jeździemy do sprawy zaginionego kota. - Odparł Olo.
Po 10 minutach byliśmy na miejscu, gdzie przywitała nas starsza pani z na oko dziesięcioletnią wnuczką.
- Dzień dobry. Asp. sztab. Olgierd Mazur i St. asp. Krystian Górski. - Przedstawił nas Olgierd.
- Dzień dobry. Franciszka Kucharczyk, a to moja wnuczka Nadia. - Powiedziała starsza kobieta.
- Co się stało? - Spytałem.
- Pusia nie wróciła. - Odezwała się dziewczynka.
- Może chodzi gdzieś swoimi ścieżkami i zaraz wróci. Koty zwykle tak robią.- Powiedziałem.
- Ale Pusia zawsze wracała o 15:00 a już 17:00. - Rzekła ze łzami w oczach, było mi jej szkoda. Też kiedyś jak byłem mały miałem kota - Filemona.
- Proszę pani...to nie sprawa dla policji-rzekł oburzony Olgierd.
- Olo uspokój się... Więcej empatii. - Zwróciłem się do kolegi z pracy.
-Jak wyglądała pusia? - Dodałem.
- Jest cała biała, a na głowie ma czarną łatkę. - Rzekła dziewczynka.
- Postaramy się ją znaleźć. - Powiedziałem.
- Dziękuje. - Uśmiechnęła się.
Pożegnaliśmy się. Zeszliśmy na dół i weszliśmy do samochodu.
- Stary czy ty jaja sobie robisz? - Spytał Olgierd.
-Nie.- Spojrzałem na kolegę.
- Szukasz zaginionego kota. - Rzekł Olgierd z nutką ironi.
-Patrz tam na drzewie-wskazałem palcem-to chyba zguba.
- No to są jakieś jaja. - Rzekł Olgierd.
- Tak czy owak musimy ją zciągnąć z tego drzewa. - Rzekłem.
- No ciekawe jak, ja w małpę nie będę się bawić. - Powiedział Olo.
-Czyli wypadło na mnie-wysiadłem z samochodu i zacząłem kombinować.
Szybko weszłem na drzewo.
- No chodź tu Pusia. - Wzięłem kota na ręce i zeszłem.
Podeszłem do klatki w której mieszkała kobieta i weszłem.
Udałem się do mieszkania kobiety i zapukałem.
Kobieta otworzyła po czym powiedziała
-To nie jest Pusia.
Postawiłem kota na podłogę. Ten szybko uciekł.
Nagle zadzwonił telefon kobiety.
Gdy przestała rozmawiać po jej policzkach spłynęły łzy.
- Co się stało? - Spytałem zaniepokojony.
-Ktoś rząda 10 000 za moją Pusię
- Ile? - Wytrzeszczyłem oczy. 10 baniek za kota.-10 000zł. Co ja zrobię? Mam marną emeryturę.-Powiedziała kobieta. I właśnie w taki sposób od prostego zgłoszenia do zaginięcia kota pojawia się grubsza sprawa. Zawołałem Olgierda z okna które znajdowało się na klatce schodowej.
- Co jest? - Spytał Olo.
- Ktoś dzwonił i rządal 10 baniek za kota.
- Co? - Olo wytrzeszczył oczy.-A ty chciałeś odpuścić.-pouczyłem go
- Dobra, było minęło. - Odezwał się, a w pokoju zjawiła się Nadia.
- Babciu co się stało? - Spytała.
- Ktoś rząda 10 00 za Pusię. - Rzekła starsza pani.
- No tak Pusia to kot perski. Mamy jej rodowód. - Rzekła Nadia.
- A możesz go przynieść? - Spytał Olgierd.
- Pewnie. - Dziewczynka zginkęła za drzwiami, po chwili wróciła z biał ą teczką i dała ją Krystianowi.
Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy na komendę.
- Powiem Ci stary, że troche mi głupio. - Powiedział Olgierd.
- Szczerze? To ja też nie wziąłem tego na poważnie.
*20 minut póniej*
_ Cześć Adaś sprawa jest. - Weszliśmy do pokoju Adama.
- O co chodzi? - Spytał Adam, biorąc łyk kawy.
- O kota. - Rzekł Olgierd.
- Co? - Adam zakrztusił się czarnym płynem...
No hej skarby. Na początku chce was przeprosić za to, że czekaliście na to blisko miesiąc. Niedtety szkoła i nauka skutecznie mnie zatrzymała. Te opko pisałam z Kornelią, dziękuje za pomoc.
Pytanka.
1. Co z kotem?
2. Co się wydarzy w pierwszej sprawie?
Pozdrawiam.
Mała malinka. ♥
niedziela, 9 kwietnia 2017
1.5
- Mama? Tata? A co wy tu robicie? - Spytał brunet.
- To tak się wita gości? - Spytał tata Krystiana.
- Prze... - Nie dokończył bo w drzwiach pojawiła się Karolina, która usłyszała głos swojego taty.
- Karola córeczko. - Mama rodzeństwa przytuliła córkę do siebie.
- Wejdźcie - Krystian zaprosił rodziców do mieszkania.
- Dziękujemy. - małżeństwo podziękowało i weszli do środka.
Karolina i rodzice usiedli do stołu, a Krystian poszedł wstawić wodę na herbatę. Po kilku minutach wrócił z herbatę
- Co was tu sprowadza? - Spytał stawiając kubki z bursztynowym napojem na blat drewnianego stołu.
- Przyjechaliśmy po Karolinę. - Powiedziała Dominika - Mama Krystiana i Karoliny.
- Co? Wyrzuciliście mnie z domu, a teraz chcecie, żebym od tak wróciła?! - Karolina prawie krzyknęła i wybiegła z płaczem z salonu.
- Czyli to prawda? Wyrzuciliście młodą z domu? - Krystian spojrzał na rodziców.
- Tak, ale przyjechaliśmy ja przeprosić i zabrać do domu. - Odezwał się Mariusz - Tata Krystiana.
- Poczekajcie. - Krystian opuścił salon i poszedł do swojej sypialni gdzie była jego siostra. Chwilę z nią porozmawiał i przekonał, aby wróciła z rodzicami do domu. Rodzeństwa wróciło do salonu.
- Karola przepraszamy Cię za nasze zachowanie. Wróć z nami do domu. - Mariusz zwrócił się do córki.
- Przeprosiny przyjęte i wrócę z wami do domu. - Karola uśmiechnęła się do rodziców.
*Następny dzień*
Promienie słońca wpadły do sypialni Krystiana i zaczęły świecić na jego twarz. Mężczyzna powoli otworzył oczy jednak szybko je przymrużył, przyzwyczajając do jasnego światła. Powoli odrzucił kołdrę którą był przykryty, wstał i udał się do kuchni gdzie zrobił sobie poranną kawę i szybkie śniadanie.
Po posiłku umył zęby, ubrał się zamknął mieszkanie na klucz i udał się do autobusu, którym pojechał do pracy.
W pokoju policjantów siedział Olgierd czytając poranną gazetę. Krystian wszedł zapatrzony w swój tablet.
- Cześć.
- Siema, siema. - Krystian nie odrywając wzroku od urządzenia przywitał się z kolegą i usiadł na krzesełku przy swoim biurku.
- Nie bolą Cię oczy? - Spytał Olgierd.
-Co? Nie, wiesz to jest najnowsze urządzenie. Specjalnie zaprojektowane by chronić wzrok. - Rzekł Krystian.
W tedy w pokoju policjantów zjawił się ich szef.
- A co to czytelnia? - Spytał podinspektor.
- Nie.
- Słuchajcie jest sprawa. - Zaczął podinspektor.
Krystian i Olgierd spojrzeli na mężczyznę.
- W opuszczonych fabrykach na obrzeżach doszło do strzelaniny, jedzcie tam. -Dokończył podinspektor.
Krystian i Olgierd udali się we wskazana miejsce. Po drodze rozmawiali.
- Jak tam z córką? - Spytał Krystian.
- Dobrze, a z siostrą?
- Wczoraj przyjechali rodzice, dogadali się i pojechali z Karoliną do domu. - Rzekł Krystian.
_ Ok.
Po około 30 minutach byli na miejscu. Gdzie technik policyjny zbierał ślady poza tym było tam jeszcze kilku policjantów.
- Kto ich znalazł? - Spytał Krystian.
- Biegacz. Ale gościu był tak przestraszony, że spisałem jego dane i powiedziałem, żeby poszedł do domu bo by tu ma zawał zszedł. - Rzekł Stefan.
- No proszę same grube ryby, Ropuch i tak dalej. - Powiedział Olgierd przyglądając się zwłokom.
- Dokładnie. - Aneta, która jest technikiem przyznała mu racje.
* Dwie godziny później*
Krystian i Olgierd siedzieli w pokoju policjantów na komendzie i przeglądali akta Ropucha, gdy nagle wszedł podinspektor wraz z Frankem White.
- Macie coś? - Spytał podinspektor.
- Nic. - Oznajmił Krystian.
- Słuchajcie wiecie, że jak media zaczną się przy tym kręcić to będzie nie ciekawie. - Oznajmił podinspektor.
= Poza tym oddział D.E.A prowadzi sprawę o tym i Frank chce z wami pogadać. - Dodał i wyszedł.
- Macie coś? - Spytał Olgierd
- Nie wiele. - Rzekł Frank
- Podejrzewamy, że to porachunki gangów. - Dodał Frank
Olgierd i Krystian spojrzeli na mężczyznę.
White podszedł do korkowej tablicy na której widniały zdjęcia mężczyzn.
- Słuchajcie to jest Wolf i on dowodzi tą całą zgrają. To jest Aleksiej i reszta, a bez Ropucha pojawi się walka o względy Wolfa. - wytłumaczył Frank.
- Ma to sens. - Krystian przyznał mu rację...
No cześć pysiaki! Nagły przypływ weny <3
Pytanka.
1. Czy podejrzenia Franka okażą się trafne?
2. Co myślicie o tym, że Karolina wróciła do domu?
Pozdrawiam.
Mała malinka. ♥
- To tak się wita gości? - Spytał tata Krystiana.
- Prze... - Nie dokończył bo w drzwiach pojawiła się Karolina, która usłyszała głos swojego taty.
- Karola córeczko. - Mama rodzeństwa przytuliła córkę do siebie.
- Wejdźcie - Krystian zaprosił rodziców do mieszkania.
- Dziękujemy. - małżeństwo podziękowało i weszli do środka.
Karolina i rodzice usiedli do stołu, a Krystian poszedł wstawić wodę na herbatę. Po kilku minutach wrócił z herbatę
- Co was tu sprowadza? - Spytał stawiając kubki z bursztynowym napojem na blat drewnianego stołu.
- Przyjechaliśmy po Karolinę. - Powiedziała Dominika - Mama Krystiana i Karoliny.
- Co? Wyrzuciliście mnie z domu, a teraz chcecie, żebym od tak wróciła?! - Karolina prawie krzyknęła i wybiegła z płaczem z salonu.
- Czyli to prawda? Wyrzuciliście młodą z domu? - Krystian spojrzał na rodziców.
- Tak, ale przyjechaliśmy ja przeprosić i zabrać do domu. - Odezwał się Mariusz - Tata Krystiana.
- Poczekajcie. - Krystian opuścił salon i poszedł do swojej sypialni gdzie była jego siostra. Chwilę z nią porozmawiał i przekonał, aby wróciła z rodzicami do domu. Rodzeństwa wróciło do salonu.
- Karola przepraszamy Cię za nasze zachowanie. Wróć z nami do domu. - Mariusz zwrócił się do córki.
- Przeprosiny przyjęte i wrócę z wami do domu. - Karola uśmiechnęła się do rodziców.
*Następny dzień*
Promienie słońca wpadły do sypialni Krystiana i zaczęły świecić na jego twarz. Mężczyzna powoli otworzył oczy jednak szybko je przymrużył, przyzwyczajając do jasnego światła. Powoli odrzucił kołdrę którą był przykryty, wstał i udał się do kuchni gdzie zrobił sobie poranną kawę i szybkie śniadanie.
Po posiłku umył zęby, ubrał się zamknął mieszkanie na klucz i udał się do autobusu, którym pojechał do pracy.
W pokoju policjantów siedział Olgierd czytając poranną gazetę. Krystian wszedł zapatrzony w swój tablet.
- Cześć.
- Siema, siema. - Krystian nie odrywając wzroku od urządzenia przywitał się z kolegą i usiadł na krzesełku przy swoim biurku.
- Nie bolą Cię oczy? - Spytał Olgierd.
-Co? Nie, wiesz to jest najnowsze urządzenie. Specjalnie zaprojektowane by chronić wzrok. - Rzekł Krystian.
W tedy w pokoju policjantów zjawił się ich szef.
- A co to czytelnia? - Spytał podinspektor.
- Nie.
- Słuchajcie jest sprawa. - Zaczął podinspektor.
Krystian i Olgierd spojrzeli na mężczyznę.
- W opuszczonych fabrykach na obrzeżach doszło do strzelaniny, jedzcie tam. -Dokończył podinspektor.
Krystian i Olgierd udali się we wskazana miejsce. Po drodze rozmawiali.
- Jak tam z córką? - Spytał Krystian.
- Dobrze, a z siostrą?
- Wczoraj przyjechali rodzice, dogadali się i pojechali z Karoliną do domu. - Rzekł Krystian.
_ Ok.
Po około 30 minutach byli na miejscu. Gdzie technik policyjny zbierał ślady poza tym było tam jeszcze kilku policjantów.
- Kto ich znalazł? - Spytał Krystian.
- Biegacz. Ale gościu był tak przestraszony, że spisałem jego dane i powiedziałem, żeby poszedł do domu bo by tu ma zawał zszedł. - Rzekł Stefan.
- No proszę same grube ryby, Ropuch i tak dalej. - Powiedział Olgierd przyglądając się zwłokom.
- Dokładnie. - Aneta, która jest technikiem przyznała mu racje.
* Dwie godziny później*
Krystian i Olgierd siedzieli w pokoju policjantów na komendzie i przeglądali akta Ropucha, gdy nagle wszedł podinspektor wraz z Frankem White.
- Macie coś? - Spytał podinspektor.
- Nic. - Oznajmił Krystian.
- Słuchajcie wiecie, że jak media zaczną się przy tym kręcić to będzie nie ciekawie. - Oznajmił podinspektor.
= Poza tym oddział D.E.A prowadzi sprawę o tym i Frank chce z wami pogadać. - Dodał i wyszedł.
- Macie coś? - Spytał Olgierd
- Nie wiele. - Rzekł Frank
- Podejrzewamy, że to porachunki gangów. - Dodał Frank
Olgierd i Krystian spojrzeli na mężczyznę.
White podszedł do korkowej tablicy na której widniały zdjęcia mężczyzn.
- Słuchajcie to jest Wolf i on dowodzi tą całą zgrają. To jest Aleksiej i reszta, a bez Ropucha pojawi się walka o względy Wolfa. - wytłumaczył Frank.
- Ma to sens. - Krystian przyznał mu rację...
No cześć pysiaki! Nagły przypływ weny <3
Pytanka.
1. Czy podejrzenia Franka okażą się trafne?
2. Co myślicie o tym, że Karolina wróciła do domu?
Pozdrawiam.
Mała malinka. ♥
czwartek, 9 marca 2017
1.4
*Kilka godzin później*
Wróciłem do swojego mieszkania gdzie czekała na mnie Karolina z obiadem.
- Cześć jak było w pracy? - Spytała dziewczyna.
- Siemka, a całkiem w porządku. - Spojrzałem na nią - Który miesiąc? - Spytałem.
- Piąty. - Odpowiedziała.
- Jak to się stało? - Spytałem.
- Poszłam z przyjaciółką na imprezę do jej chłopaka i był tam mój były, wypiłam trochę za dużo i wpadłam z Konradem, starzy mnie wyrzucili z domu, a Konrad powiedział, że to nie jego problem i chciał, żebym usunęła to dziecko. Ale nie zrobię tego. - Rzekła Karola.
- Mądra decyzja. Ale wiesz, że we Wrocławiu masz szkołę i znajomych.
- Wiem - Przyznała mi rację. - Ale ja nie chce tam wracać.
- Krystek pozwól mi tu zamieszkać na stałe. - Powiedziała z miną smutnego pieska.
Podrapałem się po karku.
- Sam nie wiem.
- Proszę.
- No dobrze. Poza tym mój partner z patrolu ma córkę w twoim wieku może się poznacie.
-Ale nie obiecuje, że się z nią zaprzyjaźnię.
-Przecież ci nie każe. W ogóle masz jakieś zdjęcie USG?- spytałem. Chciałem zobaczyć swojego siostrzeńca albo siostrzenicę. Karola się podniosła i poszła po swoją torebkę. Przyszła z nią i zaczęła szperać. Po chwili wyjęła małą teczkę i mi podała. Ja ją otworzyłem i zobaczyłem to, o co pytałem siostrę.
-Jeszcze za wcześnie, żeby znać płeć?- odezwałem się, nie odrywając wzroku od USG.
-Jak ostatnio byłam, to jeszcze nie było widać. Za dwa tygodnie mam badanie połówkowe i wtedy powinnam się dowiedzieć- wyjaśniła mi. Spojrzałem na Karolinę i się uśmiechnąłem.
-Powiem ci, że z jednej strony uważam, że to za wcześnie, ale z drugiej cieszę się, że będę wujkiem. Do tego mam bardzo mądrą i rozsądną siostrę.
-Bo się zarumienię- zaśmiała się- A tak w ogóle to musisz mnie na zakupy zabrać.
-Czemu?- zmrużyłem oczy.
-No bo wiesz, jak jest się w ciąży to...
-Ma się różne zachcianki- przerwałem jej.
-Nie do tego zmierzam, ale pamiętaj o tym. Chodzi o to, że brzuch rośnie i...
-I potrzebujesz nowych ubrań- dokończyłem. Tym razem trafnie.
-No przecież wiesz braciszku jak ja cię kocham- uśmiechnęła się do mnie jak niewinne dziecko.
-Ja ciebie też siostrzyczko- podszedłem do niej i mocno ją przytuliłem- I wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć.
-Jesteś najlepszym bratem pod słońcem- zwróciła się do mnie, a ja się wzruszyłem. Tę chwilę przerwał nam dzwonek do drzwi, a potem mocne pukanie. Nie wiedziałem, kto to może być, dlatego dla bezpieczeństwa kazałem się zamknąć Karoli w łazience i poszedłem zobaczyć kto to.
-No pięknie- zakląłem, patrząc przez wizjer.
Hej dawno mnie tu nie było tak wiem. Powracam z opkiem, trochę mega krótkim wiem, ale wena m uciekła :( Poza tym mam dużo nauki i jutro piszę konkurs z BIHP trochę się denerwuje chyba nawet bardzo.
Pytanka
1. Kto zapukał do drzwi Krystiana?
2. Czy się coś wydarzy?
Pozdrowionka.
Mała malinka. ♥
Wróciłem do swojego mieszkania gdzie czekała na mnie Karolina z obiadem.
- Cześć jak było w pracy? - Spytała dziewczyna.
- Siemka, a całkiem w porządku. - Spojrzałem na nią - Który miesiąc? - Spytałem.
- Piąty. - Odpowiedziała.
- Jak to się stało? - Spytałem.
- Poszłam z przyjaciółką na imprezę do jej chłopaka i był tam mój były, wypiłam trochę za dużo i wpadłam z Konradem, starzy mnie wyrzucili z domu, a Konrad powiedział, że to nie jego problem i chciał, żebym usunęła to dziecko. Ale nie zrobię tego. - Rzekła Karola.
- Mądra decyzja. Ale wiesz, że we Wrocławiu masz szkołę i znajomych.
- Wiem - Przyznała mi rację. - Ale ja nie chce tam wracać.
- Krystek pozwól mi tu zamieszkać na stałe. - Powiedziała z miną smutnego pieska.
Podrapałem się po karku.
- Sam nie wiem.
- Proszę.
- No dobrze. Poza tym mój partner z patrolu ma córkę w twoim wieku może się poznacie.
-Ale nie obiecuje, że się z nią zaprzyjaźnię.
-Przecież ci nie każe. W ogóle masz jakieś zdjęcie USG?- spytałem. Chciałem zobaczyć swojego siostrzeńca albo siostrzenicę. Karola się podniosła i poszła po swoją torebkę. Przyszła z nią i zaczęła szperać. Po chwili wyjęła małą teczkę i mi podała. Ja ją otworzyłem i zobaczyłem to, o co pytałem siostrę.
-Jeszcze za wcześnie, żeby znać płeć?- odezwałem się, nie odrywając wzroku od USG.
-Jak ostatnio byłam, to jeszcze nie było widać. Za dwa tygodnie mam badanie połówkowe i wtedy powinnam się dowiedzieć- wyjaśniła mi. Spojrzałem na Karolinę i się uśmiechnąłem.
-Powiem ci, że z jednej strony uważam, że to za wcześnie, ale z drugiej cieszę się, że będę wujkiem. Do tego mam bardzo mądrą i rozsądną siostrę.
-Bo się zarumienię- zaśmiała się- A tak w ogóle to musisz mnie na zakupy zabrać.
-Czemu?- zmrużyłem oczy.
-No bo wiesz, jak jest się w ciąży to...
-Ma się różne zachcianki- przerwałem jej.
-Nie do tego zmierzam, ale pamiętaj o tym. Chodzi o to, że brzuch rośnie i...
-I potrzebujesz nowych ubrań- dokończyłem. Tym razem trafnie.
-No przecież wiesz braciszku jak ja cię kocham- uśmiechnęła się do mnie jak niewinne dziecko.
-Ja ciebie też siostrzyczko- podszedłem do niej i mocno ją przytuliłem- I wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć.
-Jesteś najlepszym bratem pod słońcem- zwróciła się do mnie, a ja się wzruszyłem. Tę chwilę przerwał nam dzwonek do drzwi, a potem mocne pukanie. Nie wiedziałem, kto to może być, dlatego dla bezpieczeństwa kazałem się zamknąć Karoli w łazience i poszedłem zobaczyć kto to.
-No pięknie- zakląłem, patrząc przez wizjer.
Hej dawno mnie tu nie było tak wiem. Powracam z opkiem, trochę mega krótkim wiem, ale wena m uciekła :( Poza tym mam dużo nauki i jutro piszę konkurs z BIHP trochę się denerwuje chyba nawet bardzo.
Pytanka
1. Kto zapukał do drzwi Krystiana?
2. Czy się coś wydarzy?
Pozdrowionka.
Mała malinka. ♥
środa, 28 grudnia 2016
Sylwestrowa miniaturka
_ Tato musisz iść do tej pracy? - Spytała moja 17 letnia córka - Gosia.
- Muszę. - Odpowiedziałem I pogłaskałem ją po głowie.
Córkę wychowuje sam. Moja żona, a jej matka zmarła kiedy Małgosia miała 12 lat. Moja córka na początku bardzo to przeżyła, ale wizyty u psychologa zmieniły to. Pomimo tego, że jest już prawie pełnoletnia jest "Małą przylepką"
- No tak, ktoś musi chronić Warszawę przed złem. - zaśmiała się nastolatka i przytuliła do mnie.
- Dokładnie. - Rzekłem.
- Jak by coś to dzwoń. - Powiedziałem.
- Tato, a mogę iść na zakupy z Justyną? - Spytała moja córka.
Justyna to jej przyjaciółka. Dziewczyny znają się od 3 lat i bardzo się lubią.
- No dobrze. Masz tu pieniądze. - Dałem jej banknoty.
- Dzięki. - Uśmiechnęła się.
Ja wyszedłem do pracy, a moja córka została w domu.
*Gosia*
Chwile po tym jak tata poszedł zjawiła się Justyna - moja przyjaciółka i razem poszliśmy na zakupy. Bardzo z nią lubię chodzić na zakupy i spędzać czas. Jest dla mnie jak siostra.
- Justyś którą wziąć? - Spytałam pokazując jej bluzki.
- Tą po prawej. - Odrzekła z uśmiechem.
- Dzięki. - Uśmiechnęłam się.
Buszowałyśmy po Arkadii gdy nagle zadzwonił mój telefon. Szybko wyjęłam go z kieszeni i ujrzałam napis "Wujek Olgierd." "Wujek" to partner mojego taty w pracy i bardzo go lubię tak jak innych.
- No cześć wujek stało się coś? - Spytałam.
- Hej Gosia. Twój tata został postrzelony i jest w szpitalu. - Odpowiedział mężczyzna.
- W jakim szpitalu? - Spytałam o dziwo dość spokojna.
- w miejskim. - Odpowiedział wujek.
- Dobrze. Nie długo będę. Pa. - Powiedziałam i rozłączyłam się.
Dopiero po chwili dotarło do mnie co się stało. I zaczęłam płakać. Powiedziałam Justynie co się stało i we dwie poszliśmy do szpitala. Po 30 minutach byliśmy na miejscu gdzie na recepcji była "Ciocia" Maja. Od razu do niej podbiegłam i się przytuliłam.
- Co z tatusiem? - Spytałam.
- Operują go. - Odpowiedziała ciocia Maja przytulając mnie do siebie.
- Możemy tam iść? - Spytałam.
- Jasne. - Odrzekła kobieta.
Razem poszliśmy przed blok operacyjny gdzie była kobieta na oko w wieku mojego taty o blond włosach i jakiś chłopak o blond włosach.
- A kim pani jest? - Spytałam.
- Cześć jestem Angelika, a to mój syn. - Przedstawiła się kobieta.
- Ja i twój tata spotykamy się od roku. - Dodała kobieta.
- Rozumiem. - Powiedziałam.
Po czym oparłam się o ścianę i patrzyłam to na chłopaka, to na kobietę. W sumie to wydawali się w porządku. Nagle kobieta gdzieś wyszła.
- Co się stało z twoją mamą? - Spytał chłopak.
- Zmarła, kiedy miałam 12 lat. A z twoim tatą? - Spytałam.
- Zostawił nas kiedy byłem mały. - Odpowiedział chłopak.
- Rozumiem. - Powiedziałam.
- Ja nie wyobrażam sobie, życia bez taty. On jest najlepszy pod słońcem. - Dodałam.
- Będzie dobrze. - Powiedział chłopak.
- W ogóle to Gosia jestem. - Powiedziałam.
- Eryk. - Rzekł chłopak.
Nie długo po tym wróciła Angelika. I razem czekaliśmy. Czas dłużył się nie miłosiernie. Ale w końcu wyszedł lekarz.
- Co z nim? - Spytała Angelika.
- Otóż pan Krystian został postrzelony w klatkę piersiową, kula utkwiła bardzo blisko serca. Na szczęście usunęliśmy ją, a operacja przebiegła bez żadnych komplikacji. Pan Krystian za 2 tygodnie będzie mógł opuścić szpitala. - Odpowiedział lekarz.
- A możemy go zobaczyć? - Spytałam.
- Tak. Jest na OIOMIE. - Powiedział lekarz i odszedł.
Od razu poszliśmy do mojego taty. Ja usiadłam na łóżko, Angelika na krzesełko, a Eryk ustał przy łóżku.
- Tatusiu obudź się. Proszę ja to znaczy my nie damy rady bez ciebie. - Powiedziałam.
- Krystian ty musisz przeżyć. Miałam poczekać z tą nowiną, ale teraz to muszę powiedzieć... - Angelika zawahała się. - Jestem w ciąży. - Powiedziała w końcu.
Eryk i ja spojrzeliśmy na kobietę, a potem na siebie.
- Przepraszam muszę wyjść. - Powiedziałam i szybko opuściłam salę, a potem szpital. Musiałam się przewietrzyć i sobie wszystko poukładać. Siadłam na jednym z kamieni i zaczęłam gapić się gdzieś w dal. Moje życie od teraz zmieni się diametralnie. będę miała macochę przyrodnie rodzeństwo. Prawdziwą rodzinę. "Eh czas wracać" pomyślałam po czym wstałam i ruszyłam, ale po chwili ktoś mi coś przytknął do nosa i straciłam przytomność.
*Angelika*
- Cholera gdzie ona jest? - Spytałam zirytowana.
- Nigdzie jej nie ma. - Oznajmił mój syn.
- Jedziemy na policje. - Powiedziałam i razem z synem pojechaliśmy do wspomnianego miejsca.
Na korytarzu zobaczyłam Olgierda. Od razu do niego podeszłam i powiedziałam co się stało. Ten bez chwili namysłu poszedł do przełożonego i rozpoczęły się poszukiwania Gosi.
*Gosia*
Obudziłam się w jakimś pomieszczeniu. Okropnie bolała mnie głowa. Rozejrzałam się dookoła siebie, nie wiedziałam gdzie jestem. W pomieszczeniu nie było nic. Od ścian odchodził tynk, a zamiast podłogi był beton. W oknie były kraty, więc o ucieczce nie było mowy. "Gdzie ja jestem?" - Pomyślałam po czym wstałam i podeszłam do okna. Niestety byłam w jakimś lesie. Westchnęłam tylko i usiadłam na miejsce na którym wcześniej siedziałam. Po chyba dwudziestu minutach usłyszałam czyjeś kroki. Drzwi do pomieszczenia się otworzyły i zobaczyłam jakiegoś można powiedzieć chłopaka. Był ode mnie góra pięć lat starszy.
-I jak tam, wyspała się królewna?- zapytał. Ja siedziałam przerażona i nie umiałam wydusić z siebie słowa. W końcu się przemogłam.
-Kim ty jesteś?
-Jak to kim? Ja jestem twoim...
*Angelika*
-No zróbcie coś do cholery. Ona musi się znaleźć- chodziłam nerwowo po gabinecie Krystiana i Olgierda. Oprócz Olgierda w pomieszczeniu, była również Majka i ich szef.
-Przecież robimy wszystko, co w naszej mocy. To nie jest takie łatwe ją namierzyć. Telefon ma wyłączony.
-Przecież musi być jakiś sposób. Ona musi się znaleźć, za nim Krystian się obudzi- krzyknęłam, uderzając dłonią o biurko, przy którym siedział Mazur. Czułam wściekłość, że nie byli w stanie nic zrobić- Gosia ma się do jutra znaleźć- odparłam i wyszłam z pokoju. Postanowiłam się przejść, bo nie mogłam siedzieć bezczynnie. Udałam się więc na grób mojej siostry. Zawsze tak robiłam w chwilach bezradności. To mi jakoś pomagało przetrwać trudne chwile.
*Gosia*
-Jak to kim? Ja jestem twoim bratem- usłyszałam z ust porywacza. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. To był jakiś obłęd.
- Bratem? - Spytałam wystraszona.
- Tak królewno, bratem - Odpowiedział porywacz.
No i dosłownie zdębiałam. Przecież nikt nigdy nie mówił mi, że mam starszego brata.
- Aaaa...ale to nie możliwe. - Zająkałam się.
- Twoi, a raczej nasi rodzice oddali mnie zaraz po urodzeniu. Kiedy wyszedłem z bidula przysiągłem sobie zemstę na was. - Powiedział i ruszył w moją stronę. Szybko się podniosłam. Po chwili był już przede mną. "Gosia spokojnie. Jak by co to w jaja i w długą." - Pomyślałam. Moje serce biło jak oszalałe, a oddech był przyśpieszony, ponieważ był ode mnie sporo wyższy. Stanęłam na palcach by ujrzeć jego oczy. Były one zielone i pełne nienawiści. Nigdy nie widziałam w czyiś oczach tyle nienawiści. One były nią przesycone.
- I to ty postrzeliłeś naszego - mówiąc to słowo zrobiłam cudzysłów w powietrzu. - tatę. - Spytałam.
- Tak. Teraz przyszedł czas zemsty na tobie. - Powiedział i przycisnął mnie do ściany.
Zaczęłam krzyczeć i szarpać się ile miałam sił, ale był silniejszy. Przewrócił mnie na beton.
*Eryk*
Wchodziłem właśnie do opuszczonej fabryki w lesie. To moje ulubione miejsce i zawsze tu przychodzę gdy mam problemy. Nagle usłyszałem krzyk Gosi? Tak to był jej głos. Od razu pobiegłem w kierunku tego krzyku. Przemierzałem kolejne pomieszczenia, aż w kocu dotarłem do odpowiedniego. Wpadłem do niego jak tornado i zobaczyłem Gosię i jakiegoś chłopaka, który się do niej dobierał. Natychmiast odciągnąłem go od Gosi i zaczęłam okładać do puki nie stracił przytomności. Potem podszedłem do Małgosi i otarłem jej łzy.
- Wszystko dobrze? - Spytałem.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko rzuciła mi się na szyję i mocno przytuliła.
- Tak się bałam. - Powiedziała Gosia.
- Już dobrze. Chodźmy stąd. - Powiedziałem o zabrałem ją z pomieszczenia, a potem z fabryki. Przed fabryką był mój skuter. Wyciągnąłem ze schowka dwa kaski i jeden z nich podałem dziewczynie.
- Zakładaj i wskakuj. - Powiedziałem, a dziewczyna posłusznie wykonała polecenie.
*Angelika*
Siedziałam w pokoju Krystiana i Olgierda na komendzie. Byli tam jeszcze Maja i Olgierd.
- Ile to jeszcze będzie trwało? - Spytałam poirytowana.
- Angelika uspokój się. - Powiedziała spokojnym głosem Majka.
- Przecież Krystian zwariuje gdy się obudzi i dowie co jej się stało. To jego oczko w głowie. Do cholery jasnej zróbcie coś! - Wrzasnęłam.
Nagle drzwi do pokoju otworzyły się i stanęli w nich Gosia i Eryk. Własnym oczom nie mogłam uwierzyć podobnie jak i reszta. Dziewczyna podeszła do mnie i się przytuliła.
- Dziewczyno co się z tobą działo? - Spytał Olgierd.
- Porwał mnie mój... - Zawiesiła się - brat. - Dokończyła dziewczyna.
- Ale przecież ty jesteś jedynaczką. - Powiedziałam.
- Rodzice oddali go po urodzeniu. To ten skurwysyn postrzelił tatę. - Rzekła Małgosia i jeszcze mocniej się do mnie przytuliła. zaczęłam jeździć rękę po jej plecach.
- Gdyby nie Eryk nie wiem jak by to się skończyło. - Powiedziała Gosia.
- Dzięki Eryk. - Zwróciła się do mojego syna.
- Nie ma za co. - odrzekł Eryk.
- Gosieńko czy była byś w stanie zeznawać? - Spytał Olgierd.
Gosia chwile się zastanowiła.
- Tak chce zamknąć te ścierwo na długie lata. - Rzekła dziewczyna.
*Gosia*
Opowiedziałam 'Wujkowi" wszystko po kolei. Opisałam porywacza i w ogóle. W końcu po przesłuchaniu pojechałam z Angeliką i Erykiem najpierw do mnie, żebym się spakowała, a potem do nich. Angelika pokazała mi gdzie będę spała, a ja od razu się przebrałam, rzuciłam na łóżku i zasnęłam. Byłam wykończona.
*Dwa dni później*
Siedziałam w sali taty i z nim rozmawiałam. Bardzo się cieszę, że się obudził i, że wszystko jest w porządku.
- Tak się o Ciebie bałam. - Powiedziałam przytulając się do mężczyzny.
- Hej hej hej spokojnie udusisz mnie. - Zaśmiał się mój tata.
- Tato... - Zawahałam się - Czy to prawda, że ja mam starszego brata? - Spytałam w końcu.
Ojciec spojrzał na mnie z poważną miną.
- Czyli już wiesz? - Spytał, a ja kiwnęłam twierdząco głową.
- Dlaczego go oddaliście? - Spytałam.
- Kiedy urodził się Sebastian twoja mama zachorowała i nie mogła się nim zajmować, ani pracować. Leki były drogie dlatego postanowiliśmy go oddać. Pięć lat później pojawiłaś się ty. Leczenie mamy przyniosło skutki i mogła cię wychowywać. Ale jak sama wiesz miała nawrót choroby i zmarłam. - Powiedział mój tata.
A ja za nie mówiłam, jednak nie czułam do nich złości czy nienawiści. Wręcz przeciwnie rozumiałam ich.
- A skąd ty o nim wiesz? - Spytał tata.
- Bo on mnie porwał i zaczął się do mnie dobierać. Eryk mnie uratował. Teraz ten skurwysyn pójdzie siedzieć, zagwarantuje mu to. - Powiedziałam pewnym głosem.
- Moja dzielna córeczka. - Tata mnie przytulił, a po chwili do sali weszli Eryk i Angelika. Spojrzałam na Angelikę i uśmiechnęłam się.
- Krystian bo ja jestem w ciąży. - Powiedziała Angelika.
- Naprawdę? To cudownie. _Powiedział mój tata.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i pojechaliśmy, kupić produkty na sylwestra bo dziś był. Spędziłam go u Justyny i było super.
*Kilka miesięcy później*
Po dwóch tygodniach tata wyszedł ze szpitala i zamieszkaliśmy razem z Angeliką i Erykiem. Sebastian trafił do więzienia na 25 lat i nie utrzymujemy z nim kontaktu. Ani ja, ani tata, ani reszta nie chcemy go znać. Swoją drogą to Eryk jest dla mnie jak brat. Dziś miałam urodziny. Stawałam się pełnoletnia. Zorganizowałam skromne przyjęcie urodzinowe, na którym były bliskie mi osoby. Siedzieliśmy przy stolę i rozmawialiśmy. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, wstałam i poszłam otworzyć. Otworzyłam drzwi i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Za drzwiami była Karolina - moja internetowa przyjaciółka.
- Hej. - Przywitała się radośnie i mnie przytuliła.
- Hejka, wchodź. - Zaprosiłam ją do środka.
- Dziękuje. A to dla Ciebie. - Wręczyła mi dużą torbę.
- Dziękuje nie trzeba było. Sam fakt, że przyjechałaś jest super. - Powiedziałam z uśmiechem.
A potem z Karolą dołączyliśmy do reszty gości. Bawiliśmy się świetnie. Cieszę się, że mam takich przyjaciół i rodzinę.
*Trzy miesiące później*
Dwa tygodnie temu przyszedł na świat Tomek - mój i Eryka przyrodni brat. Bardzo się cieszę, że zostałam starszą siostrą. Angelika jest dla mnie jak mama, Eryka i Tomka traktuje jak braci. A Angelika i mój tata planują wziąć ślub. W końcu mam prawdziwą rodzinę.
Hej, cześć, siema, elo! Przychodzę do Was z Sylwestrową miniaturką, co prawda miałam ją dodać na sylwestra, ale dodaje ją już dziś. Tak cała ja. Szczególne podziękowania dla Karoli za pomoc w pisaniu miniaturki, jeszcze raz dziękuje. No ale czego by Wam, życzyć w tym 2017 roku?
- Szczęścia.
- Miłości.
- Zdrowia
- Byście spełniły swoje marzenia.
- Powodzenia w szkole (Jeśli do niej chodzicie)
- Uśmiechu.
Pozostawmy stary rok i zacznijmy od nowa ten nowy, sprawdźmy by był lepszy od poprzednich, ale nie lepszy od przyszłych.
Pozdrawiam.
Księżniczka. ♥
- Muszę. - Odpowiedziałem I pogłaskałem ją po głowie.
Córkę wychowuje sam. Moja żona, a jej matka zmarła kiedy Małgosia miała 12 lat. Moja córka na początku bardzo to przeżyła, ale wizyty u psychologa zmieniły to. Pomimo tego, że jest już prawie pełnoletnia jest "Małą przylepką"
- No tak, ktoś musi chronić Warszawę przed złem. - zaśmiała się nastolatka i przytuliła do mnie.
- Dokładnie. - Rzekłem.
- Jak by coś to dzwoń. - Powiedziałem.
- Tato, a mogę iść na zakupy z Justyną? - Spytała moja córka.
Justyna to jej przyjaciółka. Dziewczyny znają się od 3 lat i bardzo się lubią.
- No dobrze. Masz tu pieniądze. - Dałem jej banknoty.
- Dzięki. - Uśmiechnęła się.
Ja wyszedłem do pracy, a moja córka została w domu.
*Gosia*
Chwile po tym jak tata poszedł zjawiła się Justyna - moja przyjaciółka i razem poszliśmy na zakupy. Bardzo z nią lubię chodzić na zakupy i spędzać czas. Jest dla mnie jak siostra.
- Justyś którą wziąć? - Spytałam pokazując jej bluzki.
- Tą po prawej. - Odrzekła z uśmiechem.
- Dzięki. - Uśmiechnęłam się.
Buszowałyśmy po Arkadii gdy nagle zadzwonił mój telefon. Szybko wyjęłam go z kieszeni i ujrzałam napis "Wujek Olgierd." "Wujek" to partner mojego taty w pracy i bardzo go lubię tak jak innych.
- No cześć wujek stało się coś? - Spytałam.
- Hej Gosia. Twój tata został postrzelony i jest w szpitalu. - Odpowiedział mężczyzna.
- W jakim szpitalu? - Spytałam o dziwo dość spokojna.
- w miejskim. - Odpowiedział wujek.
- Dobrze. Nie długo będę. Pa. - Powiedziałam i rozłączyłam się.
Dopiero po chwili dotarło do mnie co się stało. I zaczęłam płakać. Powiedziałam Justynie co się stało i we dwie poszliśmy do szpitala. Po 30 minutach byliśmy na miejscu gdzie na recepcji była "Ciocia" Maja. Od razu do niej podbiegłam i się przytuliłam.
- Co z tatusiem? - Spytałam.
- Operują go. - Odpowiedziała ciocia Maja przytulając mnie do siebie.
- Możemy tam iść? - Spytałam.
- Jasne. - Odrzekła kobieta.
Razem poszliśmy przed blok operacyjny gdzie była kobieta na oko w wieku mojego taty o blond włosach i jakiś chłopak o blond włosach.
- A kim pani jest? - Spytałam.
- Cześć jestem Angelika, a to mój syn. - Przedstawiła się kobieta.
- Ja i twój tata spotykamy się od roku. - Dodała kobieta.
- Rozumiem. - Powiedziałam.
Po czym oparłam się o ścianę i patrzyłam to na chłopaka, to na kobietę. W sumie to wydawali się w porządku. Nagle kobieta gdzieś wyszła.
- Co się stało z twoją mamą? - Spytał chłopak.
- Zmarła, kiedy miałam 12 lat. A z twoim tatą? - Spytałam.
- Zostawił nas kiedy byłem mały. - Odpowiedział chłopak.
- Rozumiem. - Powiedziałam.
- Ja nie wyobrażam sobie, życia bez taty. On jest najlepszy pod słońcem. - Dodałam.
- Będzie dobrze. - Powiedział chłopak.
- W ogóle to Gosia jestem. - Powiedziałam.
- Eryk. - Rzekł chłopak.
Nie długo po tym wróciła Angelika. I razem czekaliśmy. Czas dłużył się nie miłosiernie. Ale w końcu wyszedł lekarz.
- Co z nim? - Spytała Angelika.
- Otóż pan Krystian został postrzelony w klatkę piersiową, kula utkwiła bardzo blisko serca. Na szczęście usunęliśmy ją, a operacja przebiegła bez żadnych komplikacji. Pan Krystian za 2 tygodnie będzie mógł opuścić szpitala. - Odpowiedział lekarz.
- A możemy go zobaczyć? - Spytałam.
- Tak. Jest na OIOMIE. - Powiedział lekarz i odszedł.
Od razu poszliśmy do mojego taty. Ja usiadłam na łóżko, Angelika na krzesełko, a Eryk ustał przy łóżku.
- Tatusiu obudź się. Proszę ja to znaczy my nie damy rady bez ciebie. - Powiedziałam.
- Krystian ty musisz przeżyć. Miałam poczekać z tą nowiną, ale teraz to muszę powiedzieć... - Angelika zawahała się. - Jestem w ciąży. - Powiedziała w końcu.
Eryk i ja spojrzeliśmy na kobietę, a potem na siebie.
- Przepraszam muszę wyjść. - Powiedziałam i szybko opuściłam salę, a potem szpital. Musiałam się przewietrzyć i sobie wszystko poukładać. Siadłam na jednym z kamieni i zaczęłam gapić się gdzieś w dal. Moje życie od teraz zmieni się diametralnie. będę miała macochę przyrodnie rodzeństwo. Prawdziwą rodzinę. "Eh czas wracać" pomyślałam po czym wstałam i ruszyłam, ale po chwili ktoś mi coś przytknął do nosa i straciłam przytomność.
*Angelika*
- Cholera gdzie ona jest? - Spytałam zirytowana.
- Nigdzie jej nie ma. - Oznajmił mój syn.
- Jedziemy na policje. - Powiedziałam i razem z synem pojechaliśmy do wspomnianego miejsca.
Na korytarzu zobaczyłam Olgierda. Od razu do niego podeszłam i powiedziałam co się stało. Ten bez chwili namysłu poszedł do przełożonego i rozpoczęły się poszukiwania Gosi.
*Gosia*
Obudziłam się w jakimś pomieszczeniu. Okropnie bolała mnie głowa. Rozejrzałam się dookoła siebie, nie wiedziałam gdzie jestem. W pomieszczeniu nie było nic. Od ścian odchodził tynk, a zamiast podłogi był beton. W oknie były kraty, więc o ucieczce nie było mowy. "Gdzie ja jestem?" - Pomyślałam po czym wstałam i podeszłam do okna. Niestety byłam w jakimś lesie. Westchnęłam tylko i usiadłam na miejsce na którym wcześniej siedziałam. Po chyba dwudziestu minutach usłyszałam czyjeś kroki. Drzwi do pomieszczenia się otworzyły i zobaczyłam jakiegoś można powiedzieć chłopaka. Był ode mnie góra pięć lat starszy.
-I jak tam, wyspała się królewna?- zapytał. Ja siedziałam przerażona i nie umiałam wydusić z siebie słowa. W końcu się przemogłam.
-Kim ty jesteś?
-Jak to kim? Ja jestem twoim...
*Angelika*
-No zróbcie coś do cholery. Ona musi się znaleźć- chodziłam nerwowo po gabinecie Krystiana i Olgierda. Oprócz Olgierda w pomieszczeniu, była również Majka i ich szef.
-Przecież robimy wszystko, co w naszej mocy. To nie jest takie łatwe ją namierzyć. Telefon ma wyłączony.
-Przecież musi być jakiś sposób. Ona musi się znaleźć, za nim Krystian się obudzi- krzyknęłam, uderzając dłonią o biurko, przy którym siedział Mazur. Czułam wściekłość, że nie byli w stanie nic zrobić- Gosia ma się do jutra znaleźć- odparłam i wyszłam z pokoju. Postanowiłam się przejść, bo nie mogłam siedzieć bezczynnie. Udałam się więc na grób mojej siostry. Zawsze tak robiłam w chwilach bezradności. To mi jakoś pomagało przetrwać trudne chwile.
*Gosia*
-Jak to kim? Ja jestem twoim bratem- usłyszałam z ust porywacza. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. To był jakiś obłęd.
- Bratem? - Spytałam wystraszona.
- Tak królewno, bratem - Odpowiedział porywacz.
No i dosłownie zdębiałam. Przecież nikt nigdy nie mówił mi, że mam starszego brata.
- Aaaa...ale to nie możliwe. - Zająkałam się.
- Twoi, a raczej nasi rodzice oddali mnie zaraz po urodzeniu. Kiedy wyszedłem z bidula przysiągłem sobie zemstę na was. - Powiedział i ruszył w moją stronę. Szybko się podniosłam. Po chwili był już przede mną. "Gosia spokojnie. Jak by co to w jaja i w długą." - Pomyślałam. Moje serce biło jak oszalałe, a oddech był przyśpieszony, ponieważ był ode mnie sporo wyższy. Stanęłam na palcach by ujrzeć jego oczy. Były one zielone i pełne nienawiści. Nigdy nie widziałam w czyiś oczach tyle nienawiści. One były nią przesycone.
- I to ty postrzeliłeś naszego - mówiąc to słowo zrobiłam cudzysłów w powietrzu. - tatę. - Spytałam.
- Tak. Teraz przyszedł czas zemsty na tobie. - Powiedział i przycisnął mnie do ściany.
Zaczęłam krzyczeć i szarpać się ile miałam sił, ale był silniejszy. Przewrócił mnie na beton.
*Eryk*
Wchodziłem właśnie do opuszczonej fabryki w lesie. To moje ulubione miejsce i zawsze tu przychodzę gdy mam problemy. Nagle usłyszałem krzyk Gosi? Tak to był jej głos. Od razu pobiegłem w kierunku tego krzyku. Przemierzałem kolejne pomieszczenia, aż w kocu dotarłem do odpowiedniego. Wpadłem do niego jak tornado i zobaczyłem Gosię i jakiegoś chłopaka, który się do niej dobierał. Natychmiast odciągnąłem go od Gosi i zaczęłam okładać do puki nie stracił przytomności. Potem podszedłem do Małgosi i otarłem jej łzy.
- Wszystko dobrze? - Spytałem.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko rzuciła mi się na szyję i mocno przytuliła.
- Tak się bałam. - Powiedziała Gosia.
- Już dobrze. Chodźmy stąd. - Powiedziałem o zabrałem ją z pomieszczenia, a potem z fabryki. Przed fabryką był mój skuter. Wyciągnąłem ze schowka dwa kaski i jeden z nich podałem dziewczynie.
- Zakładaj i wskakuj. - Powiedziałem, a dziewczyna posłusznie wykonała polecenie.
*Angelika*
Siedziałam w pokoju Krystiana i Olgierda na komendzie. Byli tam jeszcze Maja i Olgierd.
- Ile to jeszcze będzie trwało? - Spytałam poirytowana.
- Angelika uspokój się. - Powiedziała spokojnym głosem Majka.
- Przecież Krystian zwariuje gdy się obudzi i dowie co jej się stało. To jego oczko w głowie. Do cholery jasnej zróbcie coś! - Wrzasnęłam.
Nagle drzwi do pokoju otworzyły się i stanęli w nich Gosia i Eryk. Własnym oczom nie mogłam uwierzyć podobnie jak i reszta. Dziewczyna podeszła do mnie i się przytuliła.
- Dziewczyno co się z tobą działo? - Spytał Olgierd.
- Porwał mnie mój... - Zawiesiła się - brat. - Dokończyła dziewczyna.
- Ale przecież ty jesteś jedynaczką. - Powiedziałam.
- Rodzice oddali go po urodzeniu. To ten skurwysyn postrzelił tatę. - Rzekła Małgosia i jeszcze mocniej się do mnie przytuliła. zaczęłam jeździć rękę po jej plecach.
- Gdyby nie Eryk nie wiem jak by to się skończyło. - Powiedziała Gosia.
- Dzięki Eryk. - Zwróciła się do mojego syna.
- Nie ma za co. - odrzekł Eryk.
- Gosieńko czy była byś w stanie zeznawać? - Spytał Olgierd.
Gosia chwile się zastanowiła.
- Tak chce zamknąć te ścierwo na długie lata. - Rzekła dziewczyna.
*Gosia*
Opowiedziałam 'Wujkowi" wszystko po kolei. Opisałam porywacza i w ogóle. W końcu po przesłuchaniu pojechałam z Angeliką i Erykiem najpierw do mnie, żebym się spakowała, a potem do nich. Angelika pokazała mi gdzie będę spała, a ja od razu się przebrałam, rzuciłam na łóżku i zasnęłam. Byłam wykończona.
*Dwa dni później*
Siedziałam w sali taty i z nim rozmawiałam. Bardzo się cieszę, że się obudził i, że wszystko jest w porządku.
- Tak się o Ciebie bałam. - Powiedziałam przytulając się do mężczyzny.
- Hej hej hej spokojnie udusisz mnie. - Zaśmiał się mój tata.
- Tato... - Zawahałam się - Czy to prawda, że ja mam starszego brata? - Spytałam w końcu.
Ojciec spojrzał na mnie z poważną miną.
- Czyli już wiesz? - Spytał, a ja kiwnęłam twierdząco głową.
- Dlaczego go oddaliście? - Spytałam.
- Kiedy urodził się Sebastian twoja mama zachorowała i nie mogła się nim zajmować, ani pracować. Leki były drogie dlatego postanowiliśmy go oddać. Pięć lat później pojawiłaś się ty. Leczenie mamy przyniosło skutki i mogła cię wychowywać. Ale jak sama wiesz miała nawrót choroby i zmarłam. - Powiedział mój tata.
A ja za nie mówiłam, jednak nie czułam do nich złości czy nienawiści. Wręcz przeciwnie rozumiałam ich.
- A skąd ty o nim wiesz? - Spytał tata.
- Bo on mnie porwał i zaczął się do mnie dobierać. Eryk mnie uratował. Teraz ten skurwysyn pójdzie siedzieć, zagwarantuje mu to. - Powiedziałam pewnym głosem.
- Moja dzielna córeczka. - Tata mnie przytulił, a po chwili do sali weszli Eryk i Angelika. Spojrzałam na Angelikę i uśmiechnęłam się.
- Krystian bo ja jestem w ciąży. - Powiedziała Angelika.
- Naprawdę? To cudownie. _Powiedział mój tata.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i pojechaliśmy, kupić produkty na sylwestra bo dziś był. Spędziłam go u Justyny i było super.
*Kilka miesięcy później*
Po dwóch tygodniach tata wyszedł ze szpitala i zamieszkaliśmy razem z Angeliką i Erykiem. Sebastian trafił do więzienia na 25 lat i nie utrzymujemy z nim kontaktu. Ani ja, ani tata, ani reszta nie chcemy go znać. Swoją drogą to Eryk jest dla mnie jak brat. Dziś miałam urodziny. Stawałam się pełnoletnia. Zorganizowałam skromne przyjęcie urodzinowe, na którym były bliskie mi osoby. Siedzieliśmy przy stolę i rozmawialiśmy. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, wstałam i poszłam otworzyć. Otworzyłam drzwi i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Za drzwiami była Karolina - moja internetowa przyjaciółka.
- Hej. - Przywitała się radośnie i mnie przytuliła.
- Hejka, wchodź. - Zaprosiłam ją do środka.
- Dziękuje. A to dla Ciebie. - Wręczyła mi dużą torbę.
- Dziękuje nie trzeba było. Sam fakt, że przyjechałaś jest super. - Powiedziałam z uśmiechem.
A potem z Karolą dołączyliśmy do reszty gości. Bawiliśmy się świetnie. Cieszę się, że mam takich przyjaciół i rodzinę.
*Trzy miesiące później*
Dwa tygodnie temu przyszedł na świat Tomek - mój i Eryka przyrodni brat. Bardzo się cieszę, że zostałam starszą siostrą. Angelika jest dla mnie jak mama, Eryka i Tomka traktuje jak braci. A Angelika i mój tata planują wziąć ślub. W końcu mam prawdziwą rodzinę.
Hej, cześć, siema, elo! Przychodzę do Was z Sylwestrową miniaturką, co prawda miałam ją dodać na sylwestra, ale dodaje ją już dziś. Tak cała ja. Szczególne podziękowania dla Karoli za pomoc w pisaniu miniaturki, jeszcze raz dziękuje. No ale czego by Wam, życzyć w tym 2017 roku?
- Szczęścia.
- Miłości.
- Zdrowia
- Byście spełniły swoje marzenia.
- Powodzenia w szkole (Jeśli do niej chodzicie)
- Uśmiechu.
Pozostawmy stary rok i zacznijmy od nowa ten nowy, sprawdźmy by był lepszy od poprzednich, ale nie lepszy od przyszłych.
Pozdrawiam.
Księżniczka. ♥
środa, 7 grudnia 2016
1.3
- Poczekaj. - Oznajmiłem i odebrałem urządzenie, wcześniej nawet nie spojrzałem na wyświetlacz.
- Słucham? - Zapytałem.
- Cześć Krystian jutro przyjdź do pracy 2 godziny wcześniej, bo planujemy nalot na dziuplę narkotyczną. - W słuchawce usłyszałem głos mojego szefa.
- Dobrze. - Rzekłem.
Byłem zadowolony, jestem na komendzie od niedawna, a już biorą mnie na "Naloty"
- Do jutra, do widzenia. - Powiedział mój szef.
- Dziękuje, do usłyszenia. - Zakończyłem połączenie.
- To jak? - Spytała Karolina.
- Emm. - Zacząłem.
- Proszę. - Rzekła moja młodsza siostra.
- No niech będzie. - Oznajmiłem.
- Jejku dzięki jesteś najlepszym bratem pod słońcem! - Pisnęła i rzuciła mi się na szyję.
Zaśmiałem się tylko pod nosem i pogłaskałem ją po głowie.
Jakoś o 21:00 poszliśmy spać. Ja w swojej sypialni, a młoda na kanapie. Jednak długo nie mogłem zasnąć. Myślałem o akcji. Byłem podekscytowany, ale w końcu zasnąłem.
*Kolejny dzień*
Po wykonaniu rutynowych czynności po przebudzeniu pożegnałem się z siostrą, która o dziwo nie spała i udałem się na parking gdzie czekał Olgierd. Po przywitaniu się ruszyliśmy na komendę. tam uzgodniliśmy plan całej akcji i ruszyliśmy.
*Karolina*
Siedziałam w mieszkaniu Krystka i piłam herbatę owocową. W sumie to mój brat się nie źle tu urządził. Pracuje na komendzie, tak jak sobie zaplanował. Tylko wkurza mnie ten jego pedantyzm. Wszystko od linijki, zaplanowani. Mam nadzieje, że nie domyśli się, że będę młodą mamą. Moja ręka powędrowała na mój brzuch. Mój były chciał bym usunęła te dziecko, ale ja nie mogę zabić tej niewinnej istotki, to, że jej ojciec to istny kretyn nie znaczy, że ktoś ma nie żyć. Oby Krystian niczego się nie domyślił. Otuliłam się miękkim kocem i włączyłam telewizję.
*Krystian*
Byliśmy już na miejscu i wchodziliśmy do pokaźnego domu na obrzeżach miasta. Po wejściu sprawdziliśmy wszystkie pokoje, ale były puste do cna. Dosłownie nawet mebli nie było. W jednym z pomieszczeni, na podłodze stała butelka wódki i karteczka. Na której było napisane "Kochane pieski wypijcie nasze zdrowie."
- Dobra zbieramy się. - Oznajmił szef AT.
Zabezpieczyliśmy dowody i pojechaliśmy na komendę.
Ani ja, ani Olgierd nie odzywaliśmy się. Panowała głucha cisza.
Kiedy byliśmy na komendzie, ja poszedłem zanieść dowody do laboratorium, a Olgierd do naszego pokoju. Wchodząc do naszego pokoju zobaczyłem jak Olgierd denerwuje się na ekspres do kawy.
- Kurwa! - Zaklął Olgierd.
- Co jest? - Spytałem.
- Nie dość, że mam na głowie siedemnastoletnią córkę bo przyjechała, a raczej przysłała ją matka to jeszcze ten ekspres nie działa. - Oznajmił Olgierd.
- Mnie odwiedziła młodsza siostra. Dziwnie się zachowuje. - Rzekłem.
- Gadałeś z nią? - Spytał mężczyzna.
- Trochę, ale chyba coś kręci. - Powiedziałem.
- Ok. - Rzekł Olgierd, który w między czasie zrobił sobie kawę...
Hej! Dawno mnie tu nie było tak tak wiem. nie musicie mi tego mówić. Ale już jestem. Trochę słabo, że nie było 5 komentarzy :( Ale okk. :)W ogóle to co raz bliżej święta. Czujecie je?
Pytanka.
1. Czy Krystian dowie się co ukrywa jego siostra?
2. Jak mężczyzna na to zareaguje?
Pozdrawiam.
Księżniczka. ♥
- Słucham? - Zapytałem.
- Cześć Krystian jutro przyjdź do pracy 2 godziny wcześniej, bo planujemy nalot na dziuplę narkotyczną. - W słuchawce usłyszałem głos mojego szefa.
- Dobrze. - Rzekłem.
Byłem zadowolony, jestem na komendzie od niedawna, a już biorą mnie na "Naloty"
- Do jutra, do widzenia. - Powiedział mój szef.
- Dziękuje, do usłyszenia. - Zakończyłem połączenie.
- To jak? - Spytała Karolina.
- Emm. - Zacząłem.
- Proszę. - Rzekła moja młodsza siostra.
- No niech będzie. - Oznajmiłem.
- Jejku dzięki jesteś najlepszym bratem pod słońcem! - Pisnęła i rzuciła mi się na szyję.
Zaśmiałem się tylko pod nosem i pogłaskałem ją po głowie.
Jakoś o 21:00 poszliśmy spać. Ja w swojej sypialni, a młoda na kanapie. Jednak długo nie mogłem zasnąć. Myślałem o akcji. Byłem podekscytowany, ale w końcu zasnąłem.
*Kolejny dzień*
Po wykonaniu rutynowych czynności po przebudzeniu pożegnałem się z siostrą, która o dziwo nie spała i udałem się na parking gdzie czekał Olgierd. Po przywitaniu się ruszyliśmy na komendę. tam uzgodniliśmy plan całej akcji i ruszyliśmy.
*Karolina*
Siedziałam w mieszkaniu Krystka i piłam herbatę owocową. W sumie to mój brat się nie źle tu urządził. Pracuje na komendzie, tak jak sobie zaplanował. Tylko wkurza mnie ten jego pedantyzm. Wszystko od linijki, zaplanowani. Mam nadzieje, że nie domyśli się, że będę młodą mamą. Moja ręka powędrowała na mój brzuch. Mój były chciał bym usunęła te dziecko, ale ja nie mogę zabić tej niewinnej istotki, to, że jej ojciec to istny kretyn nie znaczy, że ktoś ma nie żyć. Oby Krystian niczego się nie domyślił. Otuliłam się miękkim kocem i włączyłam telewizję.
*Krystian*
Byliśmy już na miejscu i wchodziliśmy do pokaźnego domu na obrzeżach miasta. Po wejściu sprawdziliśmy wszystkie pokoje, ale były puste do cna. Dosłownie nawet mebli nie było. W jednym z pomieszczeni, na podłodze stała butelka wódki i karteczka. Na której było napisane "Kochane pieski wypijcie nasze zdrowie."
- Dobra zbieramy się. - Oznajmił szef AT.
Zabezpieczyliśmy dowody i pojechaliśmy na komendę.
Ani ja, ani Olgierd nie odzywaliśmy się. Panowała głucha cisza.
Kiedy byliśmy na komendzie, ja poszedłem zanieść dowody do laboratorium, a Olgierd do naszego pokoju. Wchodząc do naszego pokoju zobaczyłem jak Olgierd denerwuje się na ekspres do kawy.
- Kurwa! - Zaklął Olgierd.
- Co jest? - Spytałem.
- Nie dość, że mam na głowie siedemnastoletnią córkę bo przyjechała, a raczej przysłała ją matka to jeszcze ten ekspres nie działa. - Oznajmił Olgierd.
- Mnie odwiedziła młodsza siostra. Dziwnie się zachowuje. - Rzekłem.
- Gadałeś z nią? - Spytał mężczyzna.
- Trochę, ale chyba coś kręci. - Powiedziałem.
- Ok. - Rzekł Olgierd, który w między czasie zrobił sobie kawę...
Hej! Dawno mnie tu nie było tak tak wiem. nie musicie mi tego mówić. Ale już jestem. Trochę słabo, że nie było 5 komentarzy :( Ale okk. :)W ogóle to co raz bliżej święta. Czujecie je?
Pytanka.
1. Czy Krystian dowie się co ukrywa jego siostra?
2. Jak mężczyzna na to zareaguje?
Pozdrawiam.
Księżniczka. ♥
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)