Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 7 maja 2017

1.6.

*Krystian*

- Słuchajcie jest sprawa. - Do pokoju wszedł podinspektor.
- Co się stało? - Spytał Olo.
- Skradziono kota. - Rzekł podinspektor.
- No nie. I my mamy zajmować się tym? - Naburmuszył się Olgierd.
- Tak. Ten kot to ukochane zwierzę wnuczki mojej sąsiadki. - Rzekł szef.
- Tu macie adres. - Dodał i podał Olgierdowi niewielką, żółtą karteczkę z adresem.
- Dobra jedziemy tam. - Rzekł Olgierd.

*5 minut póniej*

- Stary uspokuj się. - Powiedziałem do kolegi z pracy.
- Ale to jest śmieszne, zamiast łapać złodziei i tak dalej jeździemy do sprawy zaginionego kota. - Odparł Olo.
Po 10 minutach byliśmy na miejscu, gdzie przywitała nas starsza pani z na oko dziesięcioletnią wnuczką.
- Dzień dobry. Asp. sztab. Olgierd Mazur i St. asp. Krystian Górski. - Przedstawił nas Olgierd.
- Dzień dobry. Franciszka Kucharczyk, a to moja wnuczka Nadia. - Powiedziała starsza kobieta.
- Co się stało? - Spytałem.
- Pusia nie wróciła. - Odezwała się dziewczynka.
- Może chodzi gdzieś swoimi ścieżkami i zaraz wróci. Koty zwykle tak robią.- Powiedziałem.
- Ale Pusia zawsze wracała o 15:00 a już 17:00. - Rzekła ze łzami w oczach, było mi jej szkoda. Też kiedyś jak byłem mały miałem kota - Filemona.
- Proszę pani...to nie sprawa dla policji-rzekł oburzony Olgierd.
- Olo uspokój się... Więcej empatii. - Zwróciłem się do kolegi z pracy.
-Jak wyglądała pusia? - Dodałem.
- Jest cała biała, a na głowie ma czarną łatkę. - Rzekła dziewczynka.
- Postaramy się ją znaleźć. - Powiedziałem.
- Dziękuje. - Uśmiechnęła się.
Pożegnaliśmy się. Zeszliśmy na dół i weszliśmy do samochodu.
- Stary czy ty jaja sobie robisz? - Spytał Olgierd.
-Nie.- Spojrzałem na kolegę.
- Szukasz zaginionego kota. - Rzekł Olgierd z nutką ironi.
-Patrz tam na drzewie-wskazałem palcem-to chyba zguba.
- No to są jakieś jaja. - Rzekł Olgierd.
- Tak czy owak musimy ją zciągnąć z tego drzewa. - Rzekłem.
- No ciekawe jak, ja w małpę nie będę się bawić. - Powiedział Olo.
-Czyli wypadło na mnie-wysiadłem z samochodu i zacząłem kombinować.
Szybko weszłem na drzewo.
- No chodź tu Pusia. - Wzięłem kota na ręce i zeszłem.
Podeszłem do klatki w której mieszkała kobieta i weszłem.
Udałem się do mieszkania kobiety i zapukałem.
Kobieta otworzyła po czym powiedziała
-To nie jest Pusia.
Postawiłem kota na podłogę. Ten szybko uciekł.
Nagle zadzwonił telefon kobiety.
Gdy przestała rozmawiać po jej policzkach spłynęły łzy.
- Co się stało? - Spytałem zaniepokojony.
-Ktoś rząda 10 000 za moją Pusię
- Ile? - Wytrzeszczyłem oczy. 10 baniek za kota.-10 000zł. Co ja zrobię? Mam marną emeryturę.-Powiedziała kobieta. I właśnie w taki sposób od prostego zgłoszenia do zaginięcia kota pojawia się grubsza sprawa. Zawołałem Olgierda z okna które znajdowało się na klatce schodowej.
- Co jest? - Spytał Olo.
- Ktoś dzwonił i rządal 10 baniek za kota.
- Co? - Olo wytrzeszczył oczy.-A ty chciałeś odpuścić.-pouczyłem go
- Dobra, było minęło. - Odezwał się, a w pokoju zjawiła się Nadia.
- Babciu co się stało? - Spytała.
- Ktoś rząda 10 00 za Pusię. - Rzekła starsza pani.
- No tak Pusia to kot perski. Mamy jej rodowód. - Rzekła Nadia.
- A możesz go przynieść? - Spytał Olgierd.
- Pewnie. - Dziewczynka zginkęła za drzwiami, po chwili wróciła z biał ą teczką i dała ją Krystianowi.
Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy na komendę.
- Powiem Ci stary, że troche mi głupio. - Powiedział Olgierd.
- Szczerze? To ja też nie wziąłem tego na poważnie.

*20 minut póniej*

_ Cześć Adaś sprawa jest. - Weszliśmy do pokoju Adama.
- O co chodzi? - Spytał Adam, biorąc łyk kawy.
- O kota. - Rzekł Olgierd.
- Co? - Adam zakrztusił się czarnym płynem...


No hej skarby. Na początku chce was przeprosić za to, że czekaliście na to blisko miesiąc. Niedtety szkoła i nauka skutecznie mnie zatrzymała. Te opko pisałam z Kornelią, dziękuje za pomoc.
Pytanka.
1. Co z kotem?
2. Co się wydarzy w pierwszej sprawie?
Pozdrawiam.
Mała malinka. ♥